Wiele razy z racji swojego zawodu czytałam o stylach przywiązania. Od zawsze wiedziałam jedno, że moja matryca przywiązania mieści się gdzieś w klasyfikacji pozabezpiecznych stylów więzi. Ale ilekroć czytałam poszczególne ich charakterystyki, nie potrafiłam się odnaleźć na 100% w żadnym konkretnym typie. Dopiero dzięki opisowi przedstawionemu przed Joannę Flis nie mam najmniejszych wątpliwości, do której kategorii wpadam. No to odhaczone, wiem coś o sobie na pewno.

Dwa

Żyjemy w świecie, który krzyczy do nas z każdego miejsca o dbaniu o siebie i samorozwoju. W tych hasłach jest jednak jakaś taka tania płytkość, powierzchowność i egocentryzm. Jest chwila tu i teraz, moje chcenie i pragnienia oraz ciągła pogoń po więcej i lepiej. Ale wszystko to jakoś tak mizernie opakowane, tak że dostrzegasz kiczowatość zaraz po otwarciu prezentu… Czar pryska.

Trzy

Tutaj musisz pomyśleć. Zastanowić się nad sobą. Nad tym, jak to było w Twoim domu i czy było, tak jak pisze autorka, bo może jakieś cechy odnajdziesz: klucz na szyi, wyścig szczurów, wzorowy uczeń, może przemoc, alkoholizm, może dorabianie się rodziców lub swoją samotność pomimo ich nadopiekuńczości…?

Ważne, czy Twój dom był „wystarczająco dobry”.…? By w nim wzrastać na co dzień tak, że dziś nie nosisz w sobie traumy z dzieciństwa, która Ci ciąży każdego dnia, nawet jeśli nie zdajesz sobie z tego sprawy.

Jeśli Twój dom rodzinny nie był „wystarczająco dobry”, zatrzymaj się i zastanów:

„…bez zrozumienia przeszłości nie można rozumieć i tworzyć zdrowej teraźniejszości.”

Cztery

Nie chodzi o to, by ciągle żuć swoją minioną krzywdę, bo:

„Zauważenie i uprawomocnienie własnego poczucia krzywdy to jedno, czymś znacznie trudniejszym jest jednak zdanie sobie sprawy, na ile własna krzywda jest uczuciem, na ile zaś wymówką i usprawiedliwieniem.”

„Jestem DDD (Dorosłe Dziecko z Rodziny Dysfunkcyjnej) to niezła wymówka, ale od dziś jej nie używamy” – pisze autorka i dodaje: „Największym osiągnięciem dorosłości i dojrzałości jest zamiana poczucia krzywdy na gotowość do zaangażowania się we własne życie. (…) Życie bez wymówek jest trudniejsze, ale zdecydowanie zdrowsze.”