Wszyscy jako Rodzice chcemy, żeby nasze dzieci czuły się ze sobą dobrze.

Czasami jednak to My Rodzice popełniamy różne błędy, przez które nasze dzieci tak się nie czują.

Jednym z nich jest straszenie.

Straszymy dziecko, że ktoś je zabierze, że je oddamy (policji, do domu dziecka), że przestaniemy je kochać (nieraz nie mówimy tego tak dosłownie).

Najczęściej jest tak, że rodzic nie przyznaje się do tego tak od razu, bo to nic fajnego i chlubnego. Gdzieś podskórnie wszyscy czujemy, że strasząc dziecko robimy coś nie tak. Ale nie jest łatwo się do tego przyznać. Zwłaszcza przed obcą osobą.

Rozumiem, że mówimy różne złe rzeczy najczęściej w emocjach, kiedy jesteśmy bardzo źli, sfrustrowani, zawiedzeni, rozczarowani itd. Chcemy też, żeby nasze dziecko się poprawiło.

Żeby zachowywało się lepiej. Najczęściej o to właśnie chodzi, taki jest „cel” straszenia.

I owszem, straszenie czasem sprawia, że zachowanie naszych dzieci lekko się poprawia, ale… jedynie na krótko.

Faktycznie, na dłuższą metę w takiej sytuacji dziecko zaczyna zachowywać się coraz gorzej.

To jego bunt i niezgoda na to, że zabieramy mu poczucie bezpieczeństwa i spokój, że karmimy je strachem, że podważamy swoje zaufanie do niego.

Strasząc nie wierzymy tak naprawdę w to, że nasze dziecko może się zmienić.

Po prostu tego oczekujemy, najlepiej od razu i w 100%. A to niemożliwe.

Czujemy się zmęczeni, bezsilni i dlatego tak robimy, wiem.

Rzadko kto chce tak naprawdę źle dla swojego dziecka.

Ono jednak w takiej sytuacji zawsze zaczyna gorzej się zachowywać.

Testuje nas. Sprawdza, czy zrobimy to, o czym go uprzedzaliśmy?

Czy je oddamy? Czy przestaniemy je kochać?

Nikt nie lubi czuć się niepewnie, nasze dzieci również.

Jeśli chcemy sprawić, żeby ich zachowanie się zmieniło, musimy być konsekwentni.

Nie straszyć, a mówić, jakie konkretnie konsekwencje czekają dziecko, np.

Nie odrobisz dziś lekcji, to nie zagrasz na tablecie.

Ale skoro słowo się rzekło, to trzymajmy się tego twardo.

Nie dawajmy kar na miesiąc albo rok, bo to dziecko tylko zniechęci.

Lepsza mała kara, którą wyegzekwujemy niż taka, którą po 3 dniach odpuścimy lub o niej zapomnimy.

Wiem, nie jest to łatwe, ale da się.

Pamiętajcie: STRASZENIE NIE JEST dobrą metodą.

Nasza relacja z dzieckiem na tym traci.

W efekcie dziecko nie jest z nami blisko.

Nie czuje tego, co powinno czuć – że zawsze i bez względu na wszystko będziemy je kochać.

Bo o to chyba właśnie chodzi?