Proszę wstać! Sąd idzie!

Najsurowszy na Ziemi.

 

Gapa ze mnie, wiecie?

Chyba nigdy w życiu nie zgubiłam pieniędzy i niczego wartościowego.

Przynajmniej bardzo chcę w to wierzyć. Tymczasem…

Jak mówią, szczęśliwi czasu nie liczą.

A ja powiem – czasu i pieniędzy (choć, z drugiej strony, to nie do końca prawda!)

Jestem już po krótkich wakacjach, z których wróciłam bez pieniędzy.

I nie chodzi o to, że wszystko wydałam, bo…

nigdy nie wydaję wszystkiego, z czym pojadę, ale…

Zostawiłam pieniądze w wynajmowanym apartamencie i… wróciłam do domu.

Dopiero wieczorem przypomniałam sobie, że coś tu nie gra.

Ponoć w tym apartamencie nigdy nic nie ginie, więc czekam spokojnie, aż moje pieniążki do mnie wrócą.

I powiem Wam jedno.

Nigdy nie bądźcie pewni sami siebie.

Tego, że czegoś nie zrobicie, że Wam się nie przydarzy lub Was nie spotka.

Ja na samym początku wpakowałam część pieniędzy do szafki, zamknęłam ją… i tyle.

Nie wpadłam na to, żeby je potem wyciągnąć.

Skoro nawet gofra w przysłowiowej budzie można kupić płacąc plastikiem, to gotówka nie była mi wcale potrzebna, zapomniałam o niej zupełnie.

 

„Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.”

Popełniamy błędy, nawet bardzo głupie, bo jesteśmy tylko ludźmi.

Potem biczujemy sami siebie, że byliśmy tacy nierozważni, nieodpowiedzialni itd.

Samopoczucie poprawiło mi się, kiedy właściciel mieszkania powiedział, że moje pieniądze się znalazły. Pani, która przyszła posprzątać, była uczciwa.

A przecież to nie umniejszyło mojego błędu, ale brak finansowych konsekwencji spowodował, że wybaczyłam sama sobie. Nie podchodzę już aż tak surowo do całej sprawy. Przestałam ją analizować po raz setny zadając sobie w kółko to samo pytanie:

„JAK MOGŁAM TAK ZROBIĆ…?”

Z jednej strony to dobrze, z drugiej…

Przecież nie miałam wpływu na to, czy trafię na uczciwą osobę, czy nie.

Jedynie na błąd, który popełniłam.

Ale skoro już go popełniłam…

Jeśli jesteś perfekcjonistą…

Nie biczuj się za każdym razem, kiedy noga Ci się powinie.

Nie wypominaj sobie potknięć do końca życia, bo kolejne zdarzą Ci się na pewno.

Przyjmij, że jeszcze nie raz coś Ci nie wyjdzie.

To normalne.

Czasem palniesz głupotę, tak jak ja.

I z tym też trzeba dalej iść.

 

Wiele razy sami dla siebie jesteśmy najsurowszymi sędziami.

Karzemy siebie poczuciem winy, które bardzo nas potem uwiera.

Może zaszczepili w nas je rodzice, a może hodowaliśmy je przez długie lata, tak że wyrosło na bujną roślinę, bo ciągle podlewaliśmy ją obficie.

Ona swoimi pnączami oplata nas coraz ściślej.

Krępuje nasze ruchy.

Sprawia, że jesteśmy coraz mniej wolni.

Nasza swoboda i spontaniczność zanikają.

Ciągle myślimy tylko o tym: „Co będzie, jeśli znowu się potknę?”

I próbujemy z całych sił jak najbardziej kontrolować sytuację, tak żeby nie dopuścić do żadnego głupiego błędu.

A tu takie coś – niezaplanowany, hojny napiwek dla nieuczciwego znalazcy…