Mieliście kiedyś tak, że nie mogliście zasnąć?

Wieczorem lub co gorsza, w środku nocy, kiedy zbudziliście się nagle, a sen nie chciał już do Was przyjść. Ostatnio śnię, że się wspinam. Wchodzę gdzieś bardzo wysoko, wdrapuję się w jakiś dziwnych miejscach, budynkach, wieżach itd. Nagle… robi się ciasno, wręcz klaustrofobicznie. I wtedy budzę się przerażona…

Potem sen nie chce przyjść.

Wtedy myślę o dzikich hiacyntach, które ostatnio widziałam. Na ilustracjach były tak pięknie niebieskie. Intensywne. Aż prawie czujesz ich zapach, kiedy na nie patrzysz.

Nigdy nie lubiłam komiksów, wiesz?

Wydawały mi się zawsze głośne i ciasne, zbyt ciasne, aby przedstawić jakąś większą historię. Tak jakby obraz nie mógł przekazać tysiąca słów. Obraz i krótkie teksty.

Dziś wiem, że komiks może mówić o wszystkim, nawet o wojnie. I co najdziwniejsze i jednocześnie najbardziej dobitne, robi to całkowicie po cichu, prawie bezszelestnie.

Siedzisz sobie wygodnie pod kocem i czytasz o tym, co wydarzyło się kilkadziesiąt lat temu. Z dala od miejsca, w którym teraz żyjesz i gdzie możesz się czuć bezpieczny.

Jesteś u siebie.

W swoim kraju. Pośród swoich. Możesz żyć swobodnie. Wiem, że dziś ogranicza się naszą wolność na wiele sposobów, ale mamy jej nieskończenie wiele w porównaniu z tymi, którym została ona tak bestialsko wyszarpana.

„Biały ptak” to cicha historia o wojnie, ale także o wartościach takich jak dobro i zrodzona dzięki niemu przyjaźń. Taka, dla której poświęca się życie i swoje bezpieczeństwo.

Ran wojennych nie da się zapomnieć. One zostają. Blizny po nich. Niech przypominają nam o okrucieństwie tamtych czasów tak, żebyśmy wiedzieli jedno: „Nigdy więcej wojny!”