Ile dziecku powinno być wolno?

Na ile powinniśmy je kontrolować, a na ile pozwolić iść swoją drogą?

Zabijamy dzieci swoimi oczekiwaniami, których one nie potrafią lub nie chcą spełnić.

Ciśniemy, żeby były wciąż lepsze i lepsze, bo nam na tym zależy.

Im samym – niekoniecznie.

Nikt mnie nie przekona, że świat się nie zmienił.

Nasi rodzice, moi, często nie wiedzieli, co się z nami dzieje, bo nie było komórek, a my chodziliśmy od pierwszej klasy z kluczem na szyi.

Nie było do pomocy przy nas zastępu babć i opiekunek, które pilnowałyby nas na każdym kroku.

Nie było wścibskich sąsiadów, którzy uważają, że Twoje dziecko może jeździć na rowerze jedynie przed blokiem, nigdzie się nie oddalając. Bo wiadomo, coś może się stać złego…

Kiedyś każdy chyba zajmował się pracą, swoimi sprawami, my – dzieci także.

Dziś rodzice noszą dzieci na rękach I to dosłownie, kiedy odbierają je z przedszkola.

Patrzę na to każdego dnia, bo mieszkam naprzeciwko największego w swoim mieście.

Dzieci mają się nie zmęczyć i nie ubrudzić.

Nic ma się im nie stać.

Chcemy swoje dzieci ochronić, ale… przesadzamy z tym.

Dlatego w sidła nałogu wpada młody Nic, który pozornie, pomimo rozstania rodziców, zdaje się mieć wszystko. Przynajmniej ojciec stara się zrekompensować mu braki w nowej rodzinie, ale jakaś pustka, niedopełnienie pozostaną w nastolatku na zawsze i staną się pożywką dla nałogu.

To trudne w odbiorze dla widza, bo przecież pokazuje, że nawet, jeśli kochamy swoje dziecko i robimy dla niego dosłownie wszystko, nigdy nie jesteśmy w stanie go uratować. Nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z jego problemami, przeżyć i odgonić jego ból. Choćbyśmy tego pragnęli z całych sił i się maksymalnie angażowali…

Wręcz przeciwnie, czasem trzeba, pomimo bólu serca, odciąć tę pępowinę i pozwolić dziecku odejść. Żeby mogło walnąć o ziemię z hukiem, bo tylko tak może się ocknąć.

Ale… nie łudźmy się, że tak będzie zawsze.

Nieraz upadek może być tym ostatnim…

Jednak nie możemy trzymać dziecka cały czas za rękę w obawie, że rozbije głowę lub samo sobie nie poradzi.

Rodzicu, wiem, że się boisz.

Masz tyle obaw w sobie, że czasem w nocy nie możesz zasnąć, jak tak myślisz i myślisz.

Wiem, że chcesz jak najlepiej dla swojej córki i/lub syna.

Dlatego pozwól im poznawać świat na swój własny sposób.

Nie trzymaj na uwięzi.

W przeciwnym razie któregoś dnia dowiesz się, że palą, piją, ćpają…

Choć będzie Ci się wydawało, że masz nad wszystkim kontrolę.

Tymczasem… życie Twojego dziecka toczy się swoim rytmem, bez względu na to, czego Ty byś sobie życzył.

Nawet jeśli nie masz nad nim kontroli, bo często jej nie masz.

Pamiętaj o tym.