Mój syn mówi, że rok temu w marcu z całą klasą cieszyli się na to, że będą mieli 2 tygodnie wolnego. Potem nikt nie wyobrażał sobie nauki zdalnej, w niejednej rodzinie, jeśli nie we wszystkich, toczyły się kłótnie o to, jak to wszystko pogodzić, pracę zdalną z edukacją zdalną.

Dziś, po wielu miesiącach, okazuje się, że wielu uczniów… i nauczycieli (o czym głośno się nie mówi) nie chce wracać do tradycyjnego nauczania.

Nie chcemy, a jednak już niedługo przyjdzie nam się z tym zmierzyć.

Uczniowie znowu po długiej przerwie zasiądą w szkolnych ławkach.

Jedno jest pewne – szkoła nigdy już nie będzie taka, jak była przed pandemią.

Może być bardziej nowoczesna, to na pewno, ale…

Wielu uczniów mówi mi otwarcie, że nie chcą wracać.

Skoro nie jest to jednak kwestia wyboru, a obowiązek, to może warto się na to jakoś przygotować…?

Porozmawiać z dziećmi, z rodzicami, ustalić jakieś zasady gry – być może na nowo.

Bo rzeczywistość, w jaką wkraczamy, będzie inna.

Wiem to od dawna, choć niektórzy magicznie temu zaprzeczają, uważając, że szkolna ławka przywróci stary ład.

Dużo problemów się nawarstwia, pogłębiają się różnice międzypokoleniowe.

Rodzice nie rozumieją swoich dzieci, a te – no cóż, żyją zupełnie inaczej niż „bumerzy”.

Myślę, że pandemia była po coś.

Może, żeby wstrząsnąć nami i pokazać nam, że trzeba pewne rzeczy zmienić – w rodzinach, ale i w szkole, w społecznym światopoglądzie, który tłuczemy dzieciom do głów?

Zastanów się, jakie wartości przyświecały Ci, kiedy wkraczałeś w swoje dorosłe życie.

Czy są one wciąż aktualne?

Czy są modne?

Wszystko się dziś tak szybko dezaktualizuje.

A przecież każdy z nas niezmiennie pragnie dla siebie tego samego co kiedyś – zrozumienia i miłości. W tej kwestii nic się nie zmienia.