Pracuję z dziećmi z autyzmem.

Są wśród nich dzieci z Zespołem Aspergera. Wiele jest bardzo inteligentnych, bystrych, uzdolnionych językowo. Są też dzieci jakby zupełnie zamknięte w swoim świecie, takie, z którymi kontakt i komunikacja werbalna są nieco/dużo trudniejsze.

Ostatnio rozmawiałam z jedną osobą i…

Ona mówi, że podziwia tych, którzy pracują z dziećmi z autyzmem. Że ona by nie potrafiła, nie wiedziała, jak to robić, od czego zacząć…

A ja jej na to, że to w nas są ograniczenia, które nas blokują i sprawiają, że mamy takie myśli, a nie w dziecku. Że dopiero wtedy, gdy przyjmiemy, że ono takie jest i już, wszystko wskakuje na właściwe tory. Zachowujemy się normalnie i jesteśmy sobą, podobnie jak przy innych dzieciach. Nie tracimy wówczas energii na wysiłek, który nic nie daje, a jedynie nas spala. Nie pracujemy lepiej dzięki temu, że przeczytamy milion książek, choć oczywiście wiedza niewątpliwie się przydaje. Ale dużo ważniejsza jest nasza uważność i otwartość na dziecko, na jego potrzeby. Wsłuchanie się w to, co do nas mówi, nawet jeśli robi to niebyt często i w ograniczony sposób.

Z niektórymi pracuje nam się łatwiej, z innymi idzie to trudniej, podobnie jak z innymi dziećmi.

Najważniejsze jest jednak to, by się nie zniechęcać i być naturalnym w kontakcie. Bez względu na to, kto jest naszym obiorcą.